Opowiedz o swojej pierwszej myśli “będę projektować wnętrza”. Kiedy się pojawiła i z jakim wspomnieniem się łączy?
Chyba nie było jednego momentu, który mogłabym uznać za początek decyzji, kiedy w mojej głowie wybrzmiało mityczne „tak, to to, nic innego”. Pierwsze oznaki jednak mogę zauważyć w dzieciństwie,kiedy bawiąc się klockami Lego, moim głównym wyzwaniem było takie zoptymalizowanie przestrzeni na rzucie w kształcie kwadratu (chyba do teraz mam awersję do takiego kształtu), by zmieścić wszystkie funkcje potrzebne moim ludzikom.Ale to prehistoria, postaci z Lego nie przekazały mi feedbacku czy ich mieszkania się sprawdziły, za to rodzina i moje propozycje przemeblowań już przynosiły mi informację zwrotną. Chociaż nie zawsze mogłam realizować swoje pomysły (np. czarna ściana w pokoju, co teraz nie byłoby raczej problemem), to jednak spotykałam się z otwartością, a moje zdanie było traktowane na równi ze zdaniem dorosłych – może miałam smykałkę?Potem na studiach, na przedmiocie o szumnej nazwie „projektowanie wnętrz” (z wykształcenia jestem projektantem mebli), w końcu zrozumiałam, że meble to tylko element układanki, bardzo ważny, ale jeden z wielu – prawdopodobnie wtedy zaczęło kiełkować zdanie „myśl szerzej”, które dało początek własnej działalności skupionej na projektowaniu wnętrz.
Co było najbardziej przełomowym momentem w rozwoju Twojej marki i dało poczucie wejścia na wyższy poziom?
Przełomowe było założenie własnej działalności i wejście w nią ze świadomością, że to już nie jest zabawa, to jest mój byt. Ale takiego momentu totalnego przełomu można powiedzieć, że jeszcze nie było – nadstawiam uszu i oczu oraz zakasuję rękawy – może czeka tuż za rogiem, żeby się z nim zmierzyć?
Jaką radę dasz początkującym projektantom?
Na początku swojej drogi chciałabym usłyszeć, że mimo potknięć muszę działać dalej, skupić się na poprawianiu błędów, bo one na początku zawsze będą. I pytać, pytać i jeszcze raz pytać – o pomoc, o opinię, o wskazówki tych bardziej doświadczonych. Warto znaleźć mentora, nauczyciela, do którego będziemy mogli przyjść z pojawiającą się wątpliwością.
Co jest najlepsze w Twojej pracy?
Najlepsze w mojej pracy – efekty. Długo wyczekiwane robią największe wrażenie. Dodatkowo bardzo satysfakcjonujące jest bieżące rozwiązywanie powstających problemów czy wątpliwości, które zdarzają się na każdej budowie, szczególnie w przypadku remontów w starszych mieszkaniach, gdzie czasem pojawia się od początku aspekt „nie wiadomo co będzie”. Uwielbiam też etap poznawania moich klientów, nawiązywania relacji i budowania wiedzy o tym, co sprawdzi się w ich codziennym funkcjonowaniu
Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy?
„Na wczoraj” – nie dalej niż wczoraj (pisząc ten tekst), dostałam telefon z informacją, że okazało się,że do tego dnia trzeba podać deweloperowi, czy ścianka zostaje wg projektu czy jest usuwana. Była15:00, a rozmowy na temat mieszkania prowadziliśmy od kilku dni. Czyli – rzeczy na już i nie po kolei– nie ma gotowego projektu, ale już potrzebne są elementy, które konsekwentnie będą z niego wynikały – układ ścianek, elektrykę, przyłącza wodno-kanalizacyjne. Tutaj potrzebna jest elastyczność i odpowiednie informowanie przyszłych użytkowników o tym, dlaczego etapy projektu wyglądają w dany sposób. Nie ma co narzekać, to nie zdarza się nagminnie, podkreślam jednak, że proces projektowy i wykończenie wnętrz nie musi być stresujące! Dość mamy stresów w otaczającym nas świecie, nie warto ich sobie dokładać.