Opowiedz o swojej pierwszej myśli “będę projektować wnętrza”. Kiedy się pojawiła i z jakim wspomnieniem się łączy?
Moja fascynacja projektowaniem wnętrz zaczęła się we wczesnym dzieciństwie, gdy godzinami przesiadywałam nad katalogami IKEA, które tata przywoził z Wrocławia. Pamiętam, jak wycinałam z nich meble oraz aranżacje, które mi się podobają. W wieku nastoletnim odkryłam simsy. Spędzałam więcej czasu na budowaniu i urządzaniu domów niż na rozgrywce! W szkole tworzyłam klasowe prace plastyczne i wykonywałam rysunki techniczne za koleżanki. Można powiedzieć, że zrealizowałam cały proces projektowy w wydaniu dziecięcym: od koncepcji z katalogami IKEA, przez wizualizacje w Simsach, aż po dokumentację techniczną dla koleżanek ze szko
Co było najbardziej przełomowym momentem w rozwoju Twojej marki i dało poczucie wejścia na wyższy poziom?
Najbardziej przełomowym momentem w mojej karierze była decyzja, że nie będę kontynuować studiów magisterskich, a zamiast tego od razu zacznę pracować na własny rachunek. To był odważny krok – większość moich znajomych wybierała bezpieczną ścieżkę: studia magisterskie i etat w pracowni. Ja czułam jednak, że chcę iść własną drogą. Pierwszy rok był pełen wyzwań i niepewności, ale każdy kolejny zrealizowany projekt dawał mi więcej pewności siebie. Przełomem był moment, gdy zrozumiałam, że nie potrzebuję zewnętrznej walidacji w postaci tytułu magistra czy pracy w renomowanym studiu. Ta decyzja pozwoliła (i wciąż pozwala) rozwinąć mi własną markę znacznie szybciej, niż gdybym podążała utartą ścieżką.
Jaką radę dasz początkującym projektantom?
Nie bójcie się eksperymentować i popełniać błędów. Na studiach zdobywacie fundamenty, ale prawdziwa nauka zaczyna się w praktyce. Wsłuchujcie się w swoich inwestorów, ale nie zatracajcie własnego poczucia estetyki i przekonań. Budujcie portfolio nawet na małych projektach – czasem aranżacja jednego pokoju może przyciągnąć dalszą, wymarzoną współpracę. Kluczowa jest także uczciwość wobec własnych umiejętności – przyznawanie się do braków wiedzy i nieustanne szlifowanie rzemiosła, bo w tej profesji nauka nigdy się nie kończy, a każde zlecenie to kolejna lekcja.
Co jest najlepsze w Twojej pracy?
Zdecydowanie realizacja projektu i zadowolenie inwestorów, którzy zaczynają żyć we wnętrzach, które dla nich stworzyłam. Moment, gdy teoria zamienia się w praktykę, a wizualizacje w rzeczywistość, daje niesamowitą satysfakcję. Uwielbiam też różnorodność – każdy dzień przynosi nowe wyzwania, nowe materiały, nowe rozwiązania. Nie ma tu miejsca na rutynę, za to jest spora przestrzeń na nieustanny rozwój.
Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy?
Najtrudniejsze jest balansowanie między wizją artystyczną, a ograniczeniami budżetowymi czy technicznymi. Czasem muszę przekonać inwestora do nietypowych rozwiązań lub delikatnie wyprowadzić go z danego pomysłu. Wyzwaniem jest też koordynacja całego procesu realizacji – od projektu po nadzór nad wykonawcami. Paradoksalnie, to właśnie te trudności sprawiają, że kocham swoją pracę – każdy pokonany problem to kolejny krok w rozwoju zawodowym.