Opowiedz o swojej pierwszej myśli “będę projektować wnętrza”. Kiedy się pojawiła i z jakim wspomnieniem się łączy?
Pierwsza taka myśl pojawiła się w trzeciej klasie liceum. Przed maturą czytało się wtedy czasopisma opisujące różne ścieżki zawodowe — coś w stylu „kim chcesz zostać”. Pamiętam, że prowadziłam zeszyt, do którego wklejałam wycinki z gazet z inspirującymi wnętrzami. Tworzyłam z nich kolaże. Mama kupowała wtedy „Pani Domu”, a na końcu gazety była rubryka poświęcona wnętrzom — to właśnie tam znajdowałam wiele inspiracji. Niestety, ten zeszyt zaginął, a byłby dziś piękną pamiątką.
Nie zaczęłam od razu projektować. Studiując, pracowałam w różnych branżach — od sprzedaży garniturów, przez pracę z dziećmi, po copywriting i zarządzanie projektami w agencjach reklamowych. Każde z tych doświadczeń czegoś mnie nauczyło — pracy z klientem, z ludźmi, radzenia sobie w różnych sytuacjach. To było coś, czego nie dostajesz na uczelni.
Kiedy miałam 19 lat, komputery były ogromne, a renderowanie jednej kuli trwało dwa dni… Czasy się zmieniły. Programy się zmieniają, ale żeby się ich nauczyć, trzeba po prostu usiąść i zacząć. Projektowanie wnętrz to nie tylko praca przy komputerze. Najwięcej dzieje się na budowach — to tam jest prawdziwa esencja projektowania. Papier przyjmie wszystko, ale dopiero rysując, analizując i tworząc z myślą o realizacji, projekt zaczyna żyć naprawdę.
Co było najbardziej przełomowym momentem w rozwoju Twojej marki i dało poczucie wejścia na wyższy poziom?
Przełomowym momentem było zaproszenie mojego projektu do sesji zdjęciowej dla magazynu M jak Mieszkanie. Kiedyś kupowałam te gazety i marzyłam, że może kiedyś moje wnętrze się tam pojawi. Pewnego dnia wrzuciłam na Instagram zdjęcia łazienki z jednej z realizacji i odezwała się osoba z redakcji — zapytała, czy ta piękna łazienka nie chciałaby czasem sesji zdjęciowej.
Oczywiście, że chciała! Tym bardziej, że sesję realizowała stylistka Eliza Mrozińska, a fotografował Marcin Grabowiecki. To może nie był przełom dla samej marki, ale z pewnością jedno z najważniejszych wyróżnień roku 2020.
Jaką radę dasz początkującym projektantom?
Wyceniajcie swoją pracę i czas adekwatnie do wartości, jaką wnosicie. Jeśli jesteście pewni jakiegoś rozwiązania, nie pozwólcie się wyprowadzić z równowagi wykonawcom — zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował podważyć Wasz autorytet. Wierzcie w siebie i w to, co tworzycie.
Co jest najlepsze w Twojej pracy?
Najlepsze są finały inwestycji. Ten moment, kiedy z koncepcji, wizji i projektu na ekranie komputera powstaje realne wnętrze — które w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej. I ta wdzięczność inwestorów na końcu, kiedy wszyscy czujemy, że przeszliśmy razem przez wiele trudności… bo one się zawsze pojawiają.
Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy?
Trudnych momentów jest wiele, ale jednym z najtrudniejszych jest czas zwątpienia i wypalenia — szczególnie, gdy pracuje się w zawodzie od lat. Kiedyś myślałam, że mnie to nie dotknie… ale się myliłam. Projektowanie to praca twórcza, wymagająca nie tylko zdolności plastycznych, ale też umiejętności oceny przestrzeni, przewidywania problemów, trzymania budżetu i koordynacji całego procesu.
Zarządzamy harmonogramem, polecamy wykonawców, dajemy pracę innym. Tymczasem świat pędzi w stronę technologii, zapominając o prostocie i korzeniach projektowania. Brakuje nam idei, która niesie wartość — coraz częściej wszystko staje się kalką z Pinteresta. Nawet gdy próbujesz stworzyć coś innego, niewielu inwestorów naprawdę to czuje. Większość woli to, co „już było”, bo obrazy atakują nas z każdej strony, a oryginalność staje się coraz trudniejsza.